Wiosna!
Prawdziwa wiosna w Zakopanem! Gdybym dalej mieszkała na Podkarpaciu,
pewnie powiedziałabym już, że robi się pięknie zielono i wszystko
kwitnie. Aktualnie jednak nadaję z co raz to bardziej betonowego miasta,
gdzie próżno szukać jeszcze zieleni i kwiatków. Podobno w okolicach
kwitną krokusy, ale kiedy znajomy dziś podesłał mi zdjęcie z parkingiem
samochodowym, urządzonym na polanie z krokusami, zwątpiłam w jakikolwiek
inny przejaw pięknej wiosny, niż dzisiejsze, cudowne słońce i
temperatura piętnaście plus! (Jutro jednak mam w planie udać się w moje
sekretne miejsce z krokusami, gdzie na pewno samochody nie stoją,
dlatego śledźcie mój INSTAGRAM, gdzie podrzucę Wam fioletowy dywan ;-))
Coś
musi być w tym, że wszyscy pojechali fotografować się z krokusami, bo
tylko spójrzcie - dzisiejsze zdjęcia robiłam wczoraj, w miejscu tuż przy
Krupówkach, na Placu Niepodległości, przy Parku Miejskim, miejscu,
gdzie tryskają fontanny i zawsze spotykam tłumy, a tu, o godzinie
czternastej, próżno było szukać żywej duszy. Korzystając z okazji,
przedstawiam Wam dziś płaszczyk Nun mi (który na Instagramie
widzieliście już w wersji i płaszcza i sukienki), idealnie sprawdzający
się w takie pierwsze, wiosenne dni, oraz torbę Tous z najnowszej
kolekcji, torbę obok której nikt nie przejdzie obojętnie, torbę, która
idealnie mieści wszystkie moje matczyne graty, które teraz, przy
posiadaniu dwójki małych dzieci, po prostu MUSZĘ brać ze sobą z domu.
Pełna elegancja, finezja i praktyczność, czyli torba dla mnie. Całość
dopełniają dobrze dobrane jeansy z Zary i jedyne słuszne buty Matki
Polki na spacerze, w jedynym słusznym dla mnie kolorze ;-) No i okulary,
niestety mój fotograf nie uchwycił tego, że mają różowe szkła, bo idzie
(a właściwie przyszła) wiosna i tylko w tym kolorze trzeba patrzeć na
świat!
PS
Oglądając poniższe zdjęcia, stwierdzam z bólem, że Zojdos rośnie za
szybko... Mogłaby się zatrzymać na etapie dwulatki i nie rosnąć dalej. I
mówię to, pomimo stereotypowych buntów tego etapu (które są, według
mnie, pozostałością po naszych charakterach, drogie Mamy), pomimo
mozolnego uczenia korzystania z nocnika, nauki jazdy na rowerze godnej
ekipy Jackass, wszystkiego na nie, rujnowania budżetu na kupowanie
wszystkiego, co leży na wysokości metra, i choć mogłabym tak wymieniać w
nieskończoność, tak chciałabym mojego Zojdosa zawsze w wersji
dwuletniej i już! A teraz, kiedy Księciunio Staś (notabene syneczek
mamusi) odebrał część zainteresowania siostrze, każdy nasz babski wypad
jest dla mnie na wagę złota. Mało jej ostatnio nie tyle w internetach,
co nawet w moich prywatnych albumach, dlatego przyznaję bez bicia,
zmusiłam ją do tych zdjęć, żeby pokazać Wam, jaka duża mi Babka urosła!
Miłego dnia!
Zauważyłam już chyba na insta.. nie pogoda, nie torebka -a plecaczek Zochy mnie urzekł :D
OdpowiedzUsuń