Kategoria: Historia poznania ludzkiego
PRZENIKANIE OCEN
Przenikanie tych ocen do języka potocznego dowodzi popularności opinii łatwej do określenia, choć na ogół na pewno nie poprzedzonej refleksją o stosunku pomiędzy poznającym podmiotem i obiektem jego poznania. Każdy z nas przekonuje się bez trudu, że obok poznawania zewnętrznych stosunków rzeczowych odbywają się w nim inne jeszcze procesy, że wymieniają się bardzo rozmaite stany jego własnego Ja i że w przeżywaniu przeplata się to, co wewnętrznie i to, co zewnętrznie uwarunkowane. Każdy z nas nauczył się w pewnym stopniu uwzględniać i kompensować wpływ, jaki stany wewnętrzne wywierają na poznawanie przez nas danych z zewnątrz.
POWSZECHNE ZDARZENIE
Zimą, po dłuższym pobycie na dworze, wchodzę do pokoju i przykładam dłoń do policzka mego wnuka. Zrazu zdaje mi się, że dziecko gorączkuje; ani przez moment jednak nie sądzę, by zachorowało, ponieważ obeznany jestem ze zmiennością w percypowaniu ciepłoty, która zależy od własnej temperatury badającej dłoni. To powszednie zdarzenie jest dobrym przykładem pewnej zdolności, która ma podstawowe znaczenie dla poznawania przez nas rzeczywistości pozapodmiotowej. Zbliża ona nasze poznanie do bytu w sobie przez to, że uwzględnia w kalkulacji procesy i stany wewnątrz przeżywającego subiektu. Ilekroć uda się nam ustalić, że jakiś cząstkowy fenomen w naszym przeżywaniu wywodzi się z wewnętrznych, „podmiotowych” procesów lub stanów i wyłączyć go z obserwacji rzeczywistości pozapodmio- towej, tylekroć zbliżamy się w poznawaniu o drobny kroczek do tego, co istnieje niezależnie od naszego poznania.
WYTWORZONY OBRAZ
Tylko tak właśnie postępując wytwarzamy sobie obraz „obiektywnej” rzeczywistości. Rozczłonkowany na obiekty, złożony z rzeczy, świat przez nas przeżywany powstaje wszak dopiero dzięki temu, że abstrahujemy od tego, co „podmiotowe” i przypadkowe. Koniec końców, wierzyć w rzeczywistość rzeczy pozwala nam niechybnie owa stałość, z jaką pewne oddziaływania z zewnątrz wyłaniają się w naszym przeżywaniu — zawsze równoczesne i wedle tej samej reguły powiązane ze sobą pomimo całej zmienności warunków postrzegania oraz wewnętrznych stanów naszego Ja. To właśnie ich niepodatność na wpływ podmiotowości i przypadku powoduje, że uznajemy grupy fenomenów tego rodzaju za rezultat czegoś, co dane jest rzeczywiście i istnieje niezależnie od tego, czy jest w ogóle poznawane, i co potrafimy rozpoznać ponownie jako ten sam obiekt akurat po tych właściwych mu sposobach oddziaływania, po „właściwościach”.
WŚRÓD FILOZOFÓW
Dlatego tę abstrahującą czynność nazywam o b i e- ktyzowanie m, zaś dokonywany przez nią akt poznawczy — „obiektyzacją”.Wśród filozofów myślących abiologicznie rozpowszechniony jest błędny pogląd, jakoby bylibyśmy w stanie uwolnić się od wszelkich osobistych, subiektywnych, jednostronnych zapatrywań, uprzedzeń, afektów itd. i wznieść na poziom sądów i ocen powszechnie ważnych samą tylko „wolą obiektywności”.Aby się móc na to zdobyć, potrzebny jest przyrodoznawczy wgląd w procesy poznawcze wewnątrz poznającego podmiotu.Wymagania obiektywności, wyrażonego z taką emfazą przez Mo- noda, nigdy nie potrafimy spełnić całkowicie, lecz zawsze w tej tylko mierze, w jakiej udaje się nam jako przyrodnikom zyskać wgląd w oddziaływanie wzajemne poznającego podmiotu i poznawanego obiektu.