POWSZECHNE ZDARZENIE
Zimą, po dłuższym pobycie na dworze, wchodzę do pokoju i przykładam dłoń do policzka mego wnuka. Zrazu zdaje mi się, że dziecko gorączkuje; ani przez moment jednak nie sądzę, by zachorowało, ponieważ obeznany jestem ze zmiennością w percypowaniu ciepłoty, która zależy od własnej temperatury badającej dłoni. To powszednie zdarzenie jest dobrym przykładem pewnej zdolności, która ma podstawowe znaczenie dla poznawania przez nas rzeczywistości pozapodmiotowej. Zbliża ona nasze poznanie do bytu w sobie przez to, że uwzględnia w kalkulacji procesy i stany wewnątrz przeżywającego subiektu. Ilekroć uda się nam ustalić, że jakiś cząstkowy fenomen w naszym przeżywaniu wywodzi się z wewnętrznych, „podmiotowych” procesów lub stanów i wyłączyć go z obserwacji rzeczywistości pozapodmio- towej, tylekroć zbliżamy się w poznawaniu o drobny kroczek do tego, co istnieje niezależnie od naszego poznania.